wtorek, 4 marca 2014

Miętówka - nalewka z mięty pieprzowej





Z głębokim żalem zawiadamiamy, że właśnie wychyliliśmy ostatni kieliszek pysznej i orzeźwiającej nalewki z mięty rocznik 2012 :(  Miętówki cieszą się u nas szczególnym powodzeniem, ponieważ dają podwójny efekt - najpierw orzeźwiają, a następnie rozgrzewają. Pierwszą Miętówkę mąż zrobił czysto eksperymentalnie w 2011 roku i wyszła mówiąc nieskromnie tak genialna, że zniknęła w oka mgnieniu - wytrwała tylko do kwietnia roku następnego. Trzeba było zatem w kolejnym roku podwoić ilość, ale w improwizacji poszło coś nie tak i nie udało się powtórzyć tak spektakularnego sukcesu. Nie mniej jednak nalewka dojrzała czekając na swój dzień i bynajmniej nie wyparowała :)
Jak już wspominałam przy okazji tematu Nalewki – lekarstwo duszy i ciała, czyli o kolekcji mojego męża…, rozmowa z nim na temat przepisów na nalewki bywa trudna, bo nigdy ich nie zapisuje ani tez nie powtarza. Ogólna sugestia co do wyboru mięty jest taka, żeby poprzestawać na mięcie pieprzowej, gdyż w tym przypadku efekt "świeżości", będzie wręcz uderzający :)

Przepis z pamięci na słój dwulitrowy:
Mięty pieprzowej ilość słój zapełniająca, ale go nie zapychająca :)
3-4 dorodne cytryny,
0,7 litra spirytusu,
0,7 litra wody,
o cukrze nie zapomnieć (ok. pół kilo, ale to kwestia indywidualnego gustu).

Wodę przegotowujemy i sporządzamy syrop dosypując doń cukier. Po wystygnięciu do tegoż syropu dodajemy sok wyciśnięty z cytryn. Miętę w słoju zalewamy spirytusem i uzupełniamy słój po brzegi syropem. Słój należy odstawić w nasłonecznione miejsce i codziennie po kilka razy nim porządnie potrząsać, zaś po tygodniu (może być do 10 dni) trzeba się już pozbyć mięty. Płyn oczywiście wymaga przefiltrowania i choć inni piszą, że już nadaje się do spożycia, to mamy inne zdanie w tej kwestii, dlatego odstawiamy w chłodne ciemne miejsce na co najmniej pół roku. W międzyczasie trzeba ponownie filtrować, bo takie małe zielone męty osadzają się na dnie i wstrząśnięcie butelką powoduje, że rozejdzie się toto po całej objętości.  Taką nalewką częstować nie wypada, więc polecam filtry do kawy. Są nie zbyt szybkie, ale skuteczne. Degustacja w trakcie filtrowania nie jest zabroniona :) W tym roku  na pewno będzie jakaś wariacja wokół tego przepisu, o czym nie omieszkamy wspomnieć we właściwym czasie :)



3 komentarze:

  1. Muszę koniecznie wypróbować! Brzmi świetnie i pewnie tak smakuje!
    A po alkoholowe inspiracje zapraszam na http://alcoholisfun.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie wypróbować, bo brzmi świetnie i pewnie tak też smakuje!
    A po alkoholowe inspiracje zapraszam na http://alcoholisfun.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musze zrobić i taką. Ja robię bez cytryn. Zrobię dwa rodzaje. Napewno zniknie szybko.

    OdpowiedzUsuń